Miło mi się zrobiło, gdy Itachi zaprosił również Ino i Kibę, by
świętowali razem z nami ten sukces. Z jednej strony chciałam bawić się z nimi
wszystkimi, ale to oznaczało przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu. Musiałam
przemyśleć wszystko, co się wydarzyło. To było zbyt świeże i nie wiedziałam,
jak mam się teraz zachować. Jego obecność wywoływała we mnie ogromne emocje, a
w połączeniu z muzyką było to dla mnie śmiertelne połączenie. Śmiertelnie rozkoszne. Tak bardzo
chciałabym zaznać czegokolwiek z drugą osobą. Poczuć się chcianą oraz
bezpieczną, nie ważne co. On pojawił się niespodziewanie. Nigdy nie zaznałam
platonicznej miłości ani podobnego zainteresowania. Owszem – imponował mi
talentem, oddaniem swojej pasji i rozwiniętymi z czasem umiejętnościami. Jednak
dopiero podczas naszych sesji zarówno z zespołem i osobno, byłam w stanie poznać go takim, jakim był. Był bardzo
skryty, jednak gdy poznał kogoś nieco bliżej, można było dostrzec, że otwiera
się powoli. Zaskoczeniem dla mnie dlatego było to, że sam wspomniał o swojej
rodzinie. To było dla niego na pewno bardzo bolesne, a jednak, gdy ja byłam
roztrzęsiona, nie bał się mi tego powiedzieć. Choćby dlatego, bym na chwilę
zapomniała o własnych, koszmarnych wspomnieniach. Był cholernie inteligentny,
przez co nie raz musiałam zastanowić się dwa razy, zanim cokolwiek
powiedziałam. Mimo wszystko lubiłam z nim rozmawiać na różne tematy. Teraz
jednak to wszystko zostało zachwiane przez jeden krótki występ. Nie żałowałam
tego, że dałam się ponieść emocjom. Raczej tego, że przez moją egoistyczną
myśl, że mógłby być mój, mogłam zniszczyć coś fundamentalnego dla dobra
zespołu. I naszej relacji.
Ostatecznie doszłam do wniosku, że po prostu będę się trzymać
blisko kogokolwiek, by nie zostać z nim sam na sam. Kiedyś będzie musiało to
nastąpić, jednak nie chciałam pozwolić, by było to już teraz.
Siedzieliśmy więc w salonie Itachiego, który wzbogacił się o wiele
różnych alkoholi wysoko procentowych oraz przekąsek. Oczywiście je wcześniej
przygotowałyśmy z Ino, za jej namową, że na puste żołądki to niezbyt mądry
pomysł pić. Mogłam się domyślić, że wyniosła już z tego niejedną lekcję. Ku
mojemu zaskoczeniu jego lodówka była bardzo dobrze zaopatrzona i na szybko
potrafiłyśmy zrobić wiele różnych smakołyków. W międzyczasie jego barek został
doszczętnie przeniesiony na stolik pomiędzy kanapą, a fotelami. Nie byłam w
stanie się powstrzymać i usiadłam na poprzednim miejscu, gdy nadarzyła się
podobna okoliczność. Ino z Kibą zajęli drugi fotel, a Itachi dostawił jeszcze
dwa krzesła, aby nie ściskać się z resztą na kanapie. W ostatecznym rozrachunku
każdy miał swoje własne miejsce, a na samym środku stał stoliczek rozpusty.
Pomimo wcześniejszych uprzedzeń, Hidan ustawił się nad nim i polał
każdemu do czarki Sake. Patrzyłam na to niepewna. Nigdy osobiście nie piłam
czegoś tak mocnego. Pozostawałam na kilku piwach, gdzie one już potrafiły mi
namieszać w głowie.
- To co? – Zapytał i rozejrzał się w około, chwytając za swój
alkohol. Reszta podążyła w jego ślady, więc z lekkim ociąganiem i ja sięgnęłam
za swój – za Sakurę i nowe Akatsuki!
Smak Sake był inny niż cokolwiek, z czym miałam dotychczas do
czynienia. Czułam ryż, drożdże i wiele innych, a na końcu nie mogło zabraknąć
goryczki. Wypijając całość, aż musiałam się skrzywić, bo było nieco za mocne.
Usłyszałam za to śmiech Ino.
- Nieprzyzwyczajona, co?
- A daj mi spokój – odkaszlnęłam nieco i wzięłam kanapkę ze stołu,
by zagryźć czymś to okropieństwo.
- No nie mów, że nie piłaś też nigdy Sake? – Mruknął Deidara i
wziął ze mnie przykład.
- Będziesz miała z nami ciężkie życie – zaśmiał się Kisame, a za
jego przykładem dołączyła się reszta. Usłyszałam nawet rozbawienie Itachiego. Uśmiechnęłam
się słysząc to.
- Czym się zajmujesz Ino? – Deidara widocznie nie mógł się
powstrzymać i zadał to pytanie z pełną buzią. Ona natomiast w między czasie
zaczęła siadać bokiem na kolanach swojego chłopaka, a jej nogi zwisały za
poręcz. Wcześniej brunet kazał czuć się im swobodnie i nie przejmować się
niczym. Jak znałam Ino, nie trzeba było jej dwa razy powtarzać.
- Pracuję z Kibą w tym samym barze, co wcześniej Sakura –
powierciła się jeszcze trochę, aż szatyn nie uchwycił ją w pasie i przytrzymał,
by się uspokoiła. Posłała mu zirytowane spojrzenie.
- Nie myśleliście o niczym więcej? No wiecie, zrobić odpowiednie
kursy i znaleźć coś konkretnego? – Kisame siedział dokładnie naprzeciwko mnie
na kanapie, jedząc winogrona zgormadzone w ręce. Na szczęście Itachi siedział
po mojej lewej w znacznej odległości. Dawało mi to pretekst, by nie siedzieć
praktycznie wpatrzoną w niego.
- Będę się starać dostać na szkolenie do organizacji koncertów -
spojrzałam zaskoczona na Kibę, pierwszy raz słysząc tę nowinkę. Nie chwalił się
tym, ani nie wspominał, że miałby takie aspiracje.
- Organizacja koncertów? – Zapytałam podejrzliwa i sama chwyciłam
za małą kiść winogron – czemu nic nie mówiłeś?
- Bo to nie jest jeszcze nic pewnego – wzruszył ramionami i ułożył
swoje ręce na brzuchu Ino – Hana coś wspomniała, że ostatnio w jednej z firm
szef się wkurzył i zaczął wywalać pracowników za niekompetencję. Będą
organizować szkolenia, a potem nabór.
- Mówisz prawdopodobnie o Mun
– Itachi oparł się wygodniej o oparcie krzesła i patrzył wprost na niego.
- Bardzo możliwe.
- Jak się poznaliście z Sakurą? – Również i Hidan zaczął podbierać
jedzenie ze stołu i podpierając łokcie na kolanach, patrzył na Ino. Spięłam się
lekko na to pytanie i przyłożyłam winogrono do ust. Popatrzyłam na nią
niepewnie, rozgryzając je w ustach. Zastanawiałam się co im odpowie, bo ja nie
zamierzałam.
- Sakurę i Ino poznałem w barze – pierwszy odpowiedział Kiba,
przez co nieco przeciągnął kolej swojej dziewczyny. – Pracowały już tam
wcześniej i po prostu pomagały mi przez pierwsze dni – nie mniej jak skończył,
wzroki skupiły się na niej i nie mogła pozostawić tego pytania bez odpowiedzi.
- Usłyszałam, jak ktoś pięknie śpiewa na ulicy – mówiąc to
popatrzyła prosto w moje oczy. Uśmiechnęła się, a ja wiedziałam, że chciała mi
dać tym znak, że wszystko jest w porządku. Kiwnęłam do niej lekko głową –
podeszłam do niej, jak skończyła.
- Śpiewałaś na ulicy, Słońce? – Hidan rozłożył się wygodniej na
oparciu kanapy, a usta rozciągnęły się mu w uśmiechu.
- Dziwię się, że nikt Cię wtedy nie wyhaczył – napięłam wszystkie
mięśnie, gdy to Itachi wypowiedział te słowa. Odwróciłam powoli głowę w jego
kierunku i dostrzegłam, jak jego czarne oczy przewiercały mnie na wylot.
Dreszczyk przeszedł mi po ramionach.
- Ja bym raczej się dziwiła, gdyby ktoś rzeczywiście coś takiego
zrobił – wzruszyłam powoli ramionami i zaczęłam się bawić futrem, które
przewiesiłam przez oparcie. – Lubiłam to robić. Tłumy nigdy mnie nie
przerażały, a wręcz dodawały energii.
Następną godzinę spędziliśmy na luźnej rozmowie, na bardzo różne
tematy. Deidara opowiedział parę ciekawostek jeszcze zza ich szkolnych czasów.
Najbardziej spodobała mi się ta, gdy Itachi jako pierwszy mógł jeździć
samochodem i zostawili Hidana, na jakimś wygwizdowie. Dali mu tylko telefon i
mapę. On oczywiście nie wiedział, co go czeka i wsiadł z nimi tylko dlatego, że
był poinformowany o wyjeździe gdzieś poimprezować. Tamte pola miały być tylko krótkim przystankiem. Cóż, dla niego
okazał się on nieco dłuższy. Sam zainteresowany nie mógł przestać wyklinać, gdy
wszyscy wokoło wybuchli gromkim śmiechem.
Oczywiście nie obyło się bez odwetu i Hidan wspomniał wspaniałą
sytuację, gdy to następną ofiarą był Itachi. Zamknęli go w sali muzycznej na
poddaszu szkoły, zaraz przed tym, jak miała zostać zamknięta.
- To jak się wydostałeś? – zapytał zaciekawiony Kiba.
- Przez okno – popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Za nami
było już parę kolejek, przez co moje skrępowanie nieco zelżało. Byłam choć w
stanie spojrzeć się na niego, nie wydziwiając różnych rzeczy w swojej głowie. A
przynajmniej pojawiały się inne. Przygryzłam
wargę uświadamiając sobie, że nie myślę o tym, o czym powinnam.
- Przecież to musiało być wiele pięter od ziemi! – Obruszyła się
Ino i aż usiadła prosto – to było niebezpieczne.
- Hidan zapomniał dodać, że to była jednopiętrowa dobudówka z boku
szkoły – spojrzał na niego przelotnie i ostatecznie ulokował swoje
zainteresowanie we mnie. Zacisnęłam lekko prawą rękę w pięść – zrobili tam
specjalne sale dla kół zainteresowań. Dzięki klubowi sportowemu była tam
ścianka do wspinaczki, na boku. Przechodząc po parapecie dostałem się do niej.
- Farciarz – bąknął Kisame w kieliszek z alkoholem i przechylił go
do góry. Chwilę później podniósł się do góry – idę zapalić. Ktoś chętny?
W efekcie zostałyśmy z Ino same w pokoju. Nieco zdziwiłam się tym,
że Itachi poszedł z nimi, bo nigdy nie widziałam, aby palił. Gdy tylko zniknęli
w korytarzu, a potem usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi balkonowych,
blondynka zaraz znalazła się koło mnie. Usiadła na moim oparciu i spytała:
- Co to było?
- Co? – Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- To na scenie! Nie rżnij głupa – zamrugałam parę razy, a policzki
oblały mi delikatne rumieńce. Wspomnienie mojego zachowania wprawiało mnie w
dziwny stan, a alkohol wręcz wzmagał te uczucia.
- Nie wiem o co ci chodzi – mruknęłam i chwyciłam niby to od
niechcenia jabłko ze stołu. Wgryzłam się w nie, a słodki sok rozprysł mi się w
ustach.
- Czekałam cały wieczór, aby cię o to zapytać, więc się nie
wykręcaj – wyrwała mi owoc z ręki i sama ugryzła.
- Nie wiem – zanurzyłam się głębiej w fotel. Ona z fuknięciem
wyrzuciła ręce do góry.
- Miej tu cierpliwość – burknęła – podoba Ci się. Itachi – odparła
z chytrym uśmiechem i dalej jadła moje jabłko.
Wiedziałam, że z nią nie wygram. Zbyt dobrze mnie znała i nawet, gdyby moje
zachowanie nie było aż tak oczywiste,
już by się domyśliła na pewno.
- Może – wyrwałam jej je i chrupnięciem znów je pomniejszyłam.
Odwróciłam głowę w bok nie chcąc dopuścić do tego, by ujrzała moje zażenowanie.
Ona pisnęła ucieszona i rzuciła mi się na szyję.
- No na reszcie! – Rzuciłam jej oburzone spojrzenie – no co? Nie
mogłam już patrzeć, jak tułasz się sama z kąta w kąt.
- Ej! Nie robiłam tego – ona uniosła wymownie brew do góry –
świnka Ino.
- Wielkoczoła – odgryzła mi się i uwolniła mnie od uścisku.
Uśmiechnęłam się, czując się przez moment lekka od wszystkich trosk. Na nią
zawsze mogłam polegać – z jego strony też?
- Nie wiem – momentalnie zagryzłam wargę i przymknęłam oczy. Z
westchnięciem kontynuowałam – niby była taka jedna sytuacja…
- Co za sytuacja? – Zmarszczyłam brwi czując, jak napiera na mnie
wzrokiem – no wyduś to z siebie cnotko – burknęłam na nią, słysząc to
określenie.
- Byliśmy sami. Rozdrapali nieświadomie moje stare rany. Nic im
nie mówiłam – pokręciłam głową widząc jej minę.
- Czyli dobrze czułam, by się powściągnąć. No, kontynuuj.
- Tak, dzięki za to – kiwnęła głową przyjmując. Zaraz potem jednak
szturchnęła mnie ręką w ramie – już, już. – Mruknęłam i odetchnęłam głębiej –
podkusiłam się chwycić go za dłoń. On natomiast przytrzymał mnie i potem zaczął
gładzić mój policzek – spuściłam głowę w dół, będąc całkowicie zażenowaną
opowiadając o tym. Spod przymrużonych powiek zobaczyłam, jak na jej ustach
rozciąga się ogromny uśmiech.
Zaśmiała się perliście.
- Ależ Ty urocza – trzepnęłam ją za uchem. Ona nie umniejszając
swojego entuzjazmu, tylko zaczesała z powrotem za nie kilka zbłąkanych
kosmyków.
- To nie wszystko… - powiedziałam cicho nie mogąc wykrztusić
kolejnych słów.
- Pocałował Cię? – Za to ona zachwycona i bez żadnych oporów
wyszeptała je konspiracyjnie.
- Nie – nieco jej zapal ostygł. Wręcz wydawała się bardziej
przejęta moim niedoszłym, pierwszym pocałunkiem niż ja sama – ale pewnie by do
tego doszło, gdyby Deidara nas nie zawołał – dopowiedziałam z zawahaniem i
odchyliłam głowę w tył. Wróciłam myślą do tamtego momentu. Czy rzeczywiście by to zrobił? Sam przyznał, że byłam atrakcyjna, co wciąż pozostawało dla
mnie abstrakcją. Zawsze przyglądał mi się, ale w ostatnich dniach wręcz nieco
częściej i intensywniej. I to było jeszcze zanim przyznałam się do moich
ekscesów miłosnych. A raczej ich braku. Nie pomijając tego, co działo się na
scenie. To była cała wisienka na torcie, która zasiała to ziarno niepewności.
Ino nie zdążyła mi cokolwiek odpowiedzieć, gdy pozostała śmietanka
towarzyska zaczęła wracać. Deidara wpadł do pomieszczenia ucieszony niczym
dziecko.
- A Ty co? – Chwyciłam za kosmyk włosów i patrzyłam, jak wszyscy
wchodzili z powrotem do pomieszczenia. Zamrugałam zaskoczona, gdy zamiast
Kisame, naprzeciwko mnie usiadł Itachi.
- Pijemy dziecinki, pijemy! Nie na co dzień oblewa się taki sukces
– parsknęłam, a razem ze mną Ino – za mało alkoholu się polało, trzeba to
naprawić – podskoczył w miejscu i z wielkim zapałem zaczął napełniać każdemu
czarkę.
Stałam na balkonie i opierałam się o barierkę na przedramionach,
lekko przechylona do przodu. Oddychałam głęboko, sycąc się delikatnym i
orzeźwiającym powietrzem. Wewnątrz było bardzo duszno i niesamowicie głośno,
gdy Deidara z Hidanem wprawili się całkowicie. Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem,
gdy przypomniałam sobie ich zachowanie przed wyjściem. Sama czułam, że alkohol
niebezpiecznie płynie wewnątrz mnie. Uśmiechałam się sama do siebie, czując
niezwykłą lekkość ducha, a przy okazji nie mogłam skupić myśli na tej jednej
konkretnej. Czułam, że nie docierają do mnie żadne zmartwienia. Pierwszy raz w
życiu czułam się tak bardzo swobodnie.
To było niesamowite uczucie. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić nienazwaną przez
nikogo melodię pod nosem.
- Uciekałaś ode mnie – wzdrygnęłam się, nie spodziewając żadnego
towarzystwa. Wewnątrz mnie coś ścisnęło się ze zdenerwowania, słysząc jego głos. Odwróciłam się powoli bokiem
do mojego towarzysza. Zatrzymując dłoń na poręczy, spotkałam się z jego
spojrzeniem.
- Jak to uciekałam?
– Zamrugałam parę razy, jednocześnie marszcząc brwi. Itachi podszedł nieco do
przodu i sam oparł się tyłem o balustradę. Przyglądał mi się uważnie, gdy
założył ramiona na piersi. Czułam, jak policzki zaczynają mi płonąć od
intensywności, z jaką się we mnie wpatrywał. Gwałtownie odwróciłam się z
powrotem przodem do widoku naprzeciwko, by tylko nie stać bezpośrednio do niego
twarzą. Ostatecznie jednak nie mogłam powstrzymać się od ukradkowych spojrzeń.
On jedynie stał wciąż w tym samym miejscu, w tej samej pozie i patrzył. Cały
czas patrzył, a to wystarczało mi w
zupełności, by całkowicie już stracić dla niego głowę. Nie udało mi się odwlec
tej rozmowy. Uh, głupia. Po co
wychodziłaś na ten balkon?
- Poczułem się nieco zignorowany po tym, co pokazałaś na scenie –
w tym momencie nie sądziłam, że moja twarz mogłaby być bardziej czerwona. Przygryzłam
w zdenerwowaniu wargę, rzucając mu spojrzenie z boku. Uniósł brew do góry.
Widząc, że pozostaję wciąż cicho przeniósł swój wzrok za mnie. Odwróciłam tam
głowę. Droga będąca znaczący kawałek dalej, była bardzo dobrze oświetlona. Pomimo
naprawdę późnej pory, parę samochodów już zdążyło przez nią przejechać. Nie
odzywałam się, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. Że dałam się ponieść? Nie przejmuj się uczuciami jakiejś tam
dziewczyny? To nic nie znaczyło? Westchnęłam głęboko i zwiesiłam nieco
głowę w dół. Zamiast tego, tchnięta nie wiadomo nawet czym, zaczęłam niepewnie:
- Nie jestem nikim szczególnym - przymknęłam powieki i zacisnęłam
ręce na metalowej, przyjemnie zimnej barierce. Wiedziałam co chciałam mu wyznać
i zastanawiałam się, czy nie popełniam właśnie błędu – kiedy wyrzucili mnie z
sierocińca, nie miałam gdzie się podziać. Nie miałam niczego – pokręciłam głową
ze smutnym uśmiechem. Nagle wszystkie wcześniejsze emocje odpuściły mi. Przed
oczami miałam ten dzień, gdy trzymając jedynie swoją gitarę chodziłam od jednej
ulicy, do drugiej szukając jakiegokolwiek punktu zaczepienia, pomocy. – Byłam
pełnoletnia, więc nie mogłam tam zostać. Pomoc społeczna zrobiła tyle ile
potrafiła, ale niewiele – wzruszyłam ramionami i splotłam ze sobą ręce. – Więc
mieszkałam na ulicy. Byłam bezdomna, bez przyjaciół, bez niczego – zacisnęłam
mocno palce ze sobą. On nie mówił nic, słuchał uważnie, jakby każde moje słowo
miało być na wagę złota. Bałam się odwrócić do niego przodem, bałam się
zobaczyć tego, jak zaraz odchodzi ode mnie. To irracjonalne przeświadczenie
sprawiało, że czułam wzbierające łzy w oczach. Nie chciałam zostać przez niego
odtrącona, ale równie dobrze na co mogłam liczyć? Głupie zauroczenie. Zaskoczona wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy
poczułam, jak przysuwa się do mnie nieco bliżej. Opierał się biodrem o barierkę,
zaraz obok mnie tak, że czułam wręcz jego ciepło. Nagle wcześniejsze uczucia
uderzyły we mnie z podwójną siłą, odbierając mi całkowicie oddech. Moja klatka
piersiowa unosiła się z trudem. Nie wiedziałam już co miałam czuć, zmieszana
całkowicie ze wspomnieniami i tym, co jego obecność ze mną wyprawiała. On
czekał. Wciąż jednak nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz. Wzięłam drżący
oddech i wpatrując się w drzewo naprzeciwko kontynuowałam – miałam tylko gitarę
i muzykę. To ona pomagała mi zapomnieć.
Tak naprawdę to ona podtrzymywała mnie, by wciąż starać się przetrwać z dnia na
dzień – brałam krótkie wdechy, a ból przeszył moje serce – tyle razy chciałam
już z sobą skończyć – pokręciłam głową, gdy poczułam, jak głos mi się łamie.
Nie chciałam się rozklejać przy nim, ale to było już za dużo emocji dla mnie.
Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Za nadto intensywności.
Och, tak wiele razy pragnęłam po prostu nie obudzić się. Aby ta
nieszczęsna egzystencja po prostu się zakończyła i nie czuć tego cierpienia.
Tej beznadziei, załamania, bólu, że byłam
sama.
Nie czułam, że drżę, dopóki jego silne i ciepłe ramiona mnie nie
objęły. Obrócił mnie jednym, delikatnym szarpnięciem przodem do siebie i
przycisnął stanowczo do swojego ciała. Poczułam pod palcami materiał jego
koszuli oraz to, jak ma ciepłą pierś pod spodem. Był tak rozkosznie przyjemny.
Przyłożyłam policzek do niego i pozwoliłam się otulić. Przyjemny gorąc zaczął
rozlewać się wewnątrz mnie. Czułam, jak
łzy z moich policzków wsiąkają w jego materiał, ale nowe już się nie pojawiły.
Myślami nie byłam już przy tych przykrych wspomnieniach. Teraz liczyło się to,
co teraz. Kiedy zaczęłam obejmować go nieśmiało w pasie, on przysunął się
jeszcze bliżej. Oparł podbródek o czubek mojej głowy, a dłonią zaczął gładzić
moje włosy w uspokajającym geście.
Czułam, że w końcu jestem bezpieczna.
Trwaliśmy tak w ciszy, obejmując się i czerpiąc to błogie uczucie
ciepła oraz akceptacji od drugiej osoby. Drżenie ustępowało, zamiast tego
wewnątrz mnie narastało ogromne napięcie. Inne
napięcie. Zaciskając palce na jego koszuli, czułam twarde ciało pod nimi, a
wspaniały zapach odurzał mnie całkowicie. Przyjemne ciarki rozchodziły się po
mojej skórze. Musiał odebrać to na opak, bo ręka, którą oplatał mnie w pasie,
przygarnęła mnie mocniej do niego.
- Nie miałam nic. Byłam nikim
– wyszeptałam z zamkniętymi oczami. Wzięłam głęboki oddech – jestem tu teraz,
tylko dzięki Ino. Żyję, dzięki Ino – pokręciłam głową, a nowa porcja łez
ponownie wezbrała we mnie. Przeniosłam ręce na jego klatkę piersiową i pomimo, że
tak bardzo nie chciałam, to odepchnęłam się od niego. Musiałam.
On jednak mi na to nie pozwolił. Chwycił mnie pewnie w pasie i
oparł moje plecy o barierkę. Rozszerzyłam powieki w szoku. Byłam uwięziona
między nią, a nim. Jego twarz była twarda, ale spojrzenie łagodne. Wpatrywał
się we mnie z tak niezachwianą pewnością. Ponownie pokręciłam głową i ponownie
starałam się wyrwać z jego uścisku.
- Sakura – drgnęłam na dźwięk mojego imienia z jego ust.
Przestałam i wpatrzyłam się w jego obojczyki. Czułam, jak serce wali mi
niemiłosiernie w klatce piersiowej, a dziwny uścisk w brzuchu nie ustępuje.
Wręcz z każdym oddechem potęgował się co raz bardziej – To nie ważne.
Przeszłość jest nieważna – przyłożył rękę do mojego policzka. Przyjemne
muśnięcie popieściło je. Przymknęłam powieki, chcąc napawać się tym jak
najdłużej – popatrz na mnie. – Zawahałam się. Potem czerń jego oczu przeszywała
mnie całkowicie. Jego palce pieściły moją skórę, a ręka na biodrze trzymała
mnie pewnie. Każdy oddech brałam z wyraźnym trudem. Czułam, jak dłonie
zaczynają mi drżeć z nadmiaru emocji. Nie mogłam powstrzymać wypływającego
ponownie, na moje lico rumieńca.
- To wszystko się już nie liczy. Ważne jest to, gdzie jesteś
teraz. Kim jesteś.
- A kim jestem? – Wyszeptałam patrząc w jego oczy. On jednak nie
odpowiedział. Wstrzymałam oddech, gdy nagle pochylił się nade mną. Jego oddech
owiał mi usta, a niespodziewana ekscytacja i oczekiwanie całkowicie mną
zawładnęły. Stado motyli zaczęło gwałtownie wirować wewnątrz mnie. Czekałam i
tym razem nikt nam nie przeszkodził.
Jego usta były przyjemnie ciepłe i mokre. Na początek jedynie
delikatnie muskał moje wargi, dając mi możliwość odwrotu. Jednak ja zacisnęłam
ręce na krańcach jego koszuli i stając lekko na palcach, mocniej przylgnęłam do
niego. Niepewnie poruszyłam ustami. Czułam, jak przyciska mnie mocniej do
barierki, a pocałunek przybrał nieco na intensywności. Westchnęłam rozkosznie,
czując jak bardzo to było przyjemne.
Przejechałam dłonią po jego piersi i zawiesiłam ją na jego karku. Czułam, jak
przygryza lekko moją dolną wargę.
Nie czekał ani chwili dłużej. Nagle zaczął całować mnie namiętnie
i czule, a ja nie wiedziałam, jak się nazywam. Otaczał mnie ramionami, jakby
chciał ochronić mnie przed całym światem. Przejechał językiem po moich ustach,
a ja zadrżałam. Rozchyliłam je nieco, a on nie potrzebował więcej zaproszeń.
Drażnił moje podniebienie, mój język. Nigdy nie doświadczyłam czegoś tak
rozkosznego, czegoś tak miłego. Nieco nieporadnie, ale starałam się również
angażować. Nie chciałam być bierna. Chciałam mu dać coś od siebie równie mocno.
Westchnęłam w jego usta, gdy poczułam, jak jego ciepłe palce zaczęły gładzić
moje odsłonięte plecy.
- Jesteś kimś wyjątkowym – wstrzymałam oddech słysząc jego
wyznanie, które wyszeptał przy moich wargach.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Skrzywiłam
się czując ostry ból w głowie i zasłoniłam ręką oczy. Wtedy dotarł do mnie
lekki ciężar na ramieniu i z zaskoczeniem odkryłam, że czyjaś duża dłoń trzyma
mnie za bark. Zamrugałam parę razy, a potem z ogromnym rumieńcem przypomniałam
sobie wczorajszy wieczór. Leżałam wsparta na klatce piersiowej Itachiego, a on
obejmował mnie opiekuńczo i przyciskał do siebie. Nic poza ogromnie namiętnymi pocałunkami się nie wydarzyło. Jednak nie mogłam
nie zauważyć, że on nie miał na sobie koszuli, a moja sukienka niebezpiecznie
wysoko podwinęła się do góry. Serce mocno biło mi w piersi, a ja bałam się
poruszyć choćby o milimetr, nie chcąc go zbudzić. Bałam się tego. Bałam się, co
będzie, gdy w końcu obydwoje będziemy przytomni i trzeźwi.
Przymknęłam powieki i wypuściłam lekko powietrze z ust. Zaczęłam
napawać się chwilą, która w każdym momencie może zostać mi odebrana. Poczułam
przyjemne ciepło na skórze, gdy nieświadomie przesunął dłonią po moim ramieniu.
Zadrżałam.
Wczoraj jeszcze chwilę trwaliśmy na balkonie, aż nie zaprowadził
mnie do swojej sypialni i nie zaczął na powrót całować. Nie rozbierał mnie i
tak naprawdę nie robił nic, na co bym się nie zgodziła. Za to pokazywał mi tę
nieznaną dotąd stronę przyjemności, jaką może dać tylko druga osoba. Pamiętam,
jak usiadł na łóżku, a potem przyciągnął mnie do siebie. Siadając na nim
okrakiem wplotłam wtedy ręce w jego włosy i ściągnęłam z nich gumkę. Nie
zapomnę tego, jak przyjemne były w dotyku, jak delikatne i mocne. Z wielką
przyjemnością rozczesywałam je palcami. Oderwał się ode mnie i zaczęliśmy się
wpatrywać w siebie nawzajem z niesamowitym żarem. Z fascynacją śledziłam każdy
detal jego twarzy z tak bliska. Przyuważyłam małą, bladą bliznę nad jego lewą
brwią. Nie zdążyłam o nią zapytać, gdy zaczął sunąć nosem po mojej odsłoniętej
szyi, a ja całkowicie się zapomniałam.
Pogładziłam delikatnie skórę pod moimi placami. Była taka gładka i
idealna do błądzenia po niej dłońmi. Nie pamiętam, jak jego koszula zniknęła,
ale teraz w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Pocałunki które mi skradał
były wspaniałe. Obezwładniające było uczucie, że w końcu dostało się coś tak
wyjątkowego od osoby, na której Ci zależy.
Otworzyłam delikatnie powieki chcąc spojrzeć na jego twarz.
Drgnęłam zaskoczona widząc czerń jego oczu. Rozkoszny uścisk zapętlił się
wewnątrz mnie. Obserwował mnie z delikatnym uśmiechem, błądzącym w kącikach
ust. Popieścił mnie ręką po skórze, a ja czułam, jak na moje policzki wkrada się
czerwień.
- Dzień dobry – wyszeptałam niepewna i uciekłam spojrzeniem w bok.
Oblizałam usta czując jak bardzo są spierzchnięte.
- Dzień dobry – dotarł do mnie jego rozkosznie zachrypnięty głos.
Potem poczułam, jak chwyta mnie za podbródek i odwraca w swoim kierunku. Nie
zdążyłam jakkolwiek zareagować, gdy ponownie poczułam jego usta na swoich. To
było ledwo muśnięcie, ale wystarczyło bym westchnęła z przyjemności.
Pogładziłam delikatnie jego policzek. Zacisnął dłoń na moim biodrze, a potem
przesunął ją na tył moich pleców. Ta chwila jednak nie mogła trwać wiecznie.
- Itachi! Rusz dupę królewno, musimy znaleźć… - drzwi od pokoju
gwałtownie otworzyły się, jednak następne słowa zawisły niewypowiedziane.
Zignorowałam przeraźliwy ból głowy i zerwałam się jednym ruchem do siadu.
Obciągnęłam sukienkę w dół, gdy ta chwilę wcześniej uniosła się jeszcze wyżej.
Widząc stojącego w drzwiach Deidarę z głupawym uśmieszkiem, jęknęłam udręczona
i tak bardzo zażenowana, jak jeszcze nigdy. Spuściłam nieco głowę w dół,
starając się zasłonić włosami.
- Oho, chłopaki! – Deidara zaczął wrzeszczeć na całe mieszkanie.
Poczułam, jak Itachi również się podnosi. Jego ręka niespodziewanie musnęła
moje plecy w uspokajającym geście. Spięłam się przez to nieco bardziej, mając
świadomość, że nie jesteśmy sami. Włosy opadły mi na oczy, przez co nie
widziałam dobrze jego twarzy. Niemniej zacisnął dłonie w pięści i opuścił nogi
na podłogę – znalazłem Sakurę! – Blondyn odwrócił się z powrotem do nas i
zaczął kręcić palcem przed sobą, jakby karcił małe dzieci. – Dobrze wiedziałem,
że coś się szykuje – triumfował z zadowoloną miną, gdy za jego plecami
dostrzegłam parę innych osób. Itachi nie czekał ani chwili dłużej. Podniósł się
i ignorując dwuznaczne miny Deidary, wyrzucił go za drzwi.
- Mógłbyś nauczyć się pukać. Bardzo przydatna umiejętność – zganił
go, a na jego twarzy nie było widać ani cienia wstydu, który tak bardzo czułam.
Gdy zatrzaskiwał za nim drzwi, zdążyłam tylko dostrzec nad jego
ramieniem chytre uśmiechy Hidana i Kisame, opierających się o dwie różne
framugi. Zasłoniłam rękoma twarz nie wierząc co się właśnie stało. Myślałam, że
zaraz zapadnę się pod ziemię. Usłyszałam szmer, a potem jak materac ugina się
obok mnie, gdy brunet przysiadł niedaleko. Ku mojemu zaskoczeniu zaśmiał się i
odsunął na bok moje dłonie. Zaczesał mi włosy za ucho i mocno pocałował. Pomimo
sytuacji, nie mogłam oprzeć się pokusie skosztowania ponownie jego ust. Nie
przerwałam pierwsza, stwierdzając z zaskoczeniem, że zaczyna mi się to co raz
bardziej podobać.
- Nie wstydź się. To normalne, że dwoje ludzi się całuje czy śpi w
jednym pokoju – zamrugałam będąc nieco wytrąconą. Zarumieniłam się mocniej
odbierając to, co powiedział. Wzięłam drżący oddech i spojrzałam niepewna na
niego.
- Łatwo Ci powiedzieć – wymamrotałam i miałam znów okazję słuchać
jego wspaniałego śmiechu. Wydawał się taki beztroski i pewny siebie. Ręka,
którą trzymał na moim karku sprawiała, że nie byłam w stanie myśleć. Dodatkowo
czułam się nieco skrępowana, gdy siedział przede mną nagi od pasa w górę.
Ostatecznie nie mogłam się powstrzymać i z zainteresowaniem lustrowałam jego
tors. Przyjemny zarys mięśni odzwierciedlał to, co czułam parę minut wcześniej.
Zagryzłam wargę. Wiedziałam, że nie mogłam przeciągać tego momentu w
nieskończoność.
- Co teraz? – Uniosłam podbródek w górę. Czując nagłą determinację
spojrzałam prosto w jego oczy. Niemal uciekłam widząc jego zdecydowany wzrok.
Nie zadawał żadnych pytań, wiedząc dobrze o co mi chodzi. Pogładził skórę
mojego karku, a gęsia skórka pojawiła się na moich ramionach.
- Nie oddam cię nikomu – przymknęłam powieki, słysząc te wspaniałe
słowa. Zacięłam się, czując tak ogromną radość i rozkoszne motyle w brzuchu.
Nie spodziewałam się tego – chcę cię poznać bliżej. Chcę byś ty poznała mnie –
otworzyłam oczy, gdy poczułam, jak pochyla się nade mną. Patrzył prosto w moje
oczy – chciałbym spróbować z tobą czegoś więcej.
- A co z zespołem? – Miałam ochotę spoliczkować samą siebie za te
słowa, gdy tamten odsunął się ode mnie. Dlaczego teraz zaczęłam szukać w tym
problemów? Pustka, którą pozostawił była drażniąca. Jednak wątpliwości były
silniejsze. Wiedziałam, że między nami jest coś więcej, niż rozkwitające,
głębsze relacje. Dopiero co staliśmy się członkami tego samego zespołu. Nie
chciałam, by przeze mnie rozpadło się coś tak szczególnego. Że też Ci się nagle zebrało.
- A co ma być? – Ręka, którą gładził mój kark, zaczęła bawić się
krótszym kosmykiem włosów przy moim lewym policzku.
- Jeśli coś pójdzie nie
tak… - nie dokończyłam bojąc się, że nadinterpretuje jego słowa. Głupia kobieca logika.
- To wtedy nic się nie stanie. Jesteśmy przecież dorośli – czułam
się odurzona chwilą oraz tym, jakie on we mnie emocje wywoływał. Nie chciałam
się hamować. Cholera, nie chciałam myśleć o niczym. Chciałam po prostu być z nim.
Chrzanić to wszystko, nad czym się
zastanawiasz?
Z wielkim podenerwowaniem, ale i wyczekiwaniem, tym razem to ja
wychyliłam się do przodu. Przymykając powieki musnęłam jego usta, a on
przygarnął mnie mocniej do siebie. Chwilę później obydwoje opadliśmy na
pościel, przedłużając tę chwilę tak długo, jak tylko mogliśmy.
Shayen: Wiecie co
jest straszne? TO JUŻ ROZDZIAŁ PIĄTY. A JA NIE MAM KONTYNUACJI. Znaczy mam… Epilog
i fragment rozdziału siódmego (ew. szóstego). XD Mówiłam, że mam całość.
Dlaczego? Bo spodziewałam się, że dopiszę całą resztę w ciągu tych PIĘCIU
TYGODNI. A ja się opierdzielam. Zarówno z tym, jak i Sought. Mam mały kryzys.
Uh. Zupełnie nie czuję tej magii co wcześniej. W ogóle jakaś bez energii jestem
całymi dniami. A jak mam wolną chwilę, to wolę paść na łóżko i spać. Albo się
odmóżdżyć bajkami. ;-; Helpniecie mnie? ;-;
A w ogóle co do rozdziału: i jak tam? Nie za szybko? XD W
sumie może być? XD Nagle zrobiło się gorąco między nimi. Huehuehe.
Szóstka będzie terminowo! Postaram się! No halo, blog musi
ujrzeć zakończenie. :D Z takich spraw organizacyjnych mogę powiedzieć, że epilog
pojawi się tego samego dnia, co ostatni rozdział. Więc bądźcie uważni!
Ewentualnie dzień później, by nie było niespodzianki, że ktoś przegapił jeden
rozdział, widząc epilog, który jest naprawdę króciutki, a potem takie „wtf, o
co kaman?”.
Ależ się rozpisałam! Jak nigdy. Dobra, już. Siedzę cicho. XD
Dostałam depresji teraz chyba... PIĄTECZKA TO JUŻ PIĄTECZKA
OdpowiedzUsuńKIEDY TO ZLECIAŁO JA NIE MOGĘ.
Dziabne Ci coś sensownego mejbi jutro XDDD
I wiesz czyja to wina? TO PRZEZ STUDIA! OT CO!
#smuteczekAlePiszTeRozdziały :*
No nie? Ja sama NIE MOGĘ UWIERZYĆ! A idź pan.. ;-;
UsuńSpoczko foczko! Nie spieszy się.
spieszy, spieszy... XD
A studia to tak...~ Zwłaszcza moje PWr. Czasem to jest jakiś żart, co się tutaj dzieje. ;-;
Postaram się przemóc! <3
Damn, nie to konto. XDDD
UsuńHAHAHAHAHAHAAH! NO KURDE! Najpier zerknęłam na komentarze i tak myślę, ej w sumie to co ja mam tu nowego napisać, jak już wszystko zostało powiedziane XD
UsuńJA TYLKO CZEKAŁAM NA TĘ SCENĘ, JA TYLKO NA NIĄ CZEKAŁAM! Tylko że mi trochę pamięć szwankowała i tak to będzie już, czy później XDDDD
Miło jest tak usiąść i na spokojnie przeczytać. Miałam wczoraj to zrobić na wykładzie, a wyszło na to, że musiałam przepisać ileś stron notatek takie kurna...
Jakoś zauważyłam, dla mnie śmieszną, zależność. Otóż z Twoim ItaSaku mam coś takiego, że w mojej głowie podświadomie pokazuje się Sasuke xD Ale no wiesz, czuję, że to Itaś itd. Po prostu chcę zaznaczyć, ze Twoje IS jest dla mnie bardzo łatwo przyswajalne XD
LOLS zamąciłam?
Także jaram się tymi scenkami i balkonikiem i pokoikiem. No uwielbiam takie mrmrmraśne sceneczki. Aż im zazdroszczę tego ciepełka od siebie nawzajem XD
BUZIA :*
Spoczko! Nie zmąciłaś. Zakumałam, kum, kum. I bardzo się cieszę, że tak jest. :D
UsuńSkąd ja znam te wykłady.. mam zawsze to samo. A jak nie zaplanujesz sobie nic, to jak na złość zostaje Ci patrzenie w ścianę, nawet, jak starasz się słuchać. No coś tu nie tak. XD
Ja też się jaram razem z wami. <3 I cieszę się, że się jaracie, jak ja się jaram, że wy się jaracie. <3 XD
Dzięki wielkie za komentarz kochana!
Całusy dla Ciebie. :*
KIEDY TO SIE ZADZIAŁO XDDD
OdpowiedzUsuńW sumie zaczął się nowy semestr,znowu notatki na głowie i jeszcze problemy rodzinne i ugh...ale trzeba widzieć też plusy mojej nieobecności, bo miałam dzisiaj do przeczytania nie jeden a DWA rozdziały.
Jestem ZAKOCHANA. W tym Itasiu. W tej Sakurze. W tej historii. Nigdy nie sądziłam,że spodoba mi się opowiadanie o tej tematyce XD Oczywiście moja chora wyobraźnia w momencie stania Sakury przy barierce i tej romantico sceny z Itasiem, podsuwała mi jakieś dziwne pomysły, mówiące,że Saki zaraz zwróci XDDDDD Wiesz no,laska pije Sake pierwszy raz, wypiła sporo, wyszłą na balkon itd XD
W sumie od miesiąca czwartki są dla mnie smutne i ciężkie,takie będą jeszcze przez najbliższe pół roku. Dlatego cieszę się,że akurat dzisiaj do Ciebie weszłam. Twoje opowiadania sprawiają,że uśmiecham się od ucha do ucha i czuję takie milukie ciepło w sercu. Dziękuję Ci za te wspaniałe uczucie :3.
I w sumie cieszę się,że to już powoli koniec,bo nie mogę się doczekać aż przeczytam epilog. Zastanawiam się,jak to rozegrasz dlatego czekam z niecierpliwością :3 NO I CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ NA SOUGHT. Tak tylko się upominam.
Pozdrawiam i buziaki :*
Oh, dasz radę mała! Razem damy. Nowy semestr nam nie straszny!~ Cieszę się, że mogłam sprawić, że się uśmiechnęłaś dzięki tej historii i to ja dziękuję, ze jesteś. Gdyby nie Wy, tak naprawdę te historie by nie powstawały. <3
UsuńNie zrobiłam jej tego, bo w sumie ja tak miałam. Pierwszy raz jak piłam, a wypiłam SPORO (XD), to nie działo się ze mną nic dziwnego. A przynajmniej nie miałam kolorowo, a tylko lekki helikopterek przed snem. XD I dalej tak w sumie mam, że wszystko jest okej. XD Więc nawet nie przyszło mi to na myśl. Em. ^^"
Będzie tylko jeszcze ciut, ciut scen. Tak na dosłodzenie i na gorzkość. Heheh.
Sought dopilnuje! To już miesiąc jak nie ma rozdziału tam. Matko, muszę naprawdę coś z tym zrobić. Ajaj. Upominaj się, upominaj kochana! To dobrze.
Pozdrawiam również i ogromne całusy dla Ciebie! :*
Już wczoraj późnym wieczorem zauważyłam, że jest piątka(tak jak też byłam zdziwiona, że już!), ale stwierdziłam, że za porządne czytanie wezmę się dziś na spokojnie, więc..
OdpowiedzUsuńBomba! Dla mnie jak najbardziej nie za szybko, bo sama raczej piszę kilku partowe historie. Rozdział jak najbardziej mi się podobał, a nawet nie jeden uśmiech wkardł mi się na usta, gdy czytałam jak to Saki było nieporęcznie patrzeć na Itachiego.. Uwielbiam takie sceny.
No i oczywiście życzę dużo weny, choć końcowe Twoje rozeterki również nie rozbawiły, bo sama dopiero co zaczęłam publikować historię - kilku partową i również po tej piątce mam kompletny ZANIK, a jeszcze chwilę wcześniej nie nadążałam z pisaniem przez multum pomysłów. Tak, szóstki sa pechowe, zdecydowanie. Mimo to liczę skrycie, że pojawi się ona jak najszybciej i czekam niecierpliwie!
Pozdrawiam❤
Oj, zdecydowanie szóstki to zmory. Ojojoj.
UsuńI och! Nie miałam okazji zajrzeć do Ciebie ale własnie naprawiłam swój błąd. I widząc SS rodem z Szybkich i wściekłych(!) już wiem, że muszę tam być. Uwielbiam SiW i właśnie dzięki temu powstało Sought! Choć u mnie daleko do tych treści. Na razie. :D
Bardzo mi miło, że wszystko się podoba!~ I ja również uwielbiam takie <3. Choć jestem równie zwolenniczką konkretnych kobitek. Ale to zdecydowanie nie tutaj.
Dziękuję Ci ślicznie, za komentarz i obiecuję, że następny rozdział ujrzy światło dziennie niebawem!
Pozdrawiam również. <3
dusze się, powietrza.
OdpowiedzUsuńnie umiem nic powiedzieć w tej chwili. każdy rozdział doprowadza mnie do szaleństwa. i za to kocham itasaku ❤️
postaram się o dłuższy komentarz pod epilogiem, wtedy może już pozbieram myśli na chłodno.
buziaki :3
Oh, tak. Ta magia ItaSaku. Też to kocham. ♥
UsuńDobrze! Dziękuję i tak za znak, że jesteś.
Całusy! :*
O. MÓJ. BOŻE! POWIETRZA!
OdpowiedzUsuńCzekałam na tę scenę na balkonie i się doczekałam. :D I dobrze, że Itachi przejął inicjatywę, bo Sakura to by go ciągle unikała. xd
Aww... jak Itachi ja przytulił to zaczęłam piszczeć.
A potem wrzeszczeć. Bo jak ją w końcu pocałował, to mój laptop postanowił się rozładować. Jestem zdziwiona, że nikt mi do pokoju nie wtargnął, bo serio głośno krzyczałam. Miałam zamiar rzucić laptopem, ale się jednak opanowałam. ^^
I ta scena w pokoju była genialna. :D Sakura zaginęła, więc chłopcy poszli jej szukać, a nasza zguba znalazła się u Itachiego.
I chyba wszyscy zauważyli, co Sakura wyczyniała na scenie. Wszyscy wiedzieli, że coś jest między Itachim i Sakurą. ^^
Sakura... to pytanie mnie powaliło na łopatki. Obok niej jest Itachi, a ona się przyjmuje takimi rzeczami.
Pozdrawiam ciepło i zapraszam jutro na prolog u mnie. :D
Oj tak. Ona to by tchórzyła potem cały czas. XD
UsuńCieszę się, że tak wiele emocji wywołał ten rozdział! :D Co prawda ciesze się, że nie było wielkiego alarmu na cały dom przez krzyk. XD To jest najgorsze, gdy nagle rzeczy martwe robią psikusy. Najgorzej!
No nie? Kiedy nadchodzi ten moment kiedy szukasz już czegokolwiek. XD
Wchodzę i ide czytać! Uważaj! :D
Wiem, że masz pewnie lenia, ale właśnie skończyłam czytać i nie mogę doczekać się następnego rozdziału, a ciebie nie ma już miesiąc -,-
OdpowiedzUsuńTo pewnie Cię zaskoczy to, że dzisiaj własnie przysiadłam do rozdziału. ;)
UsuńWoooow!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całość jednych tchem, zachwyciłam się!
To jest tak świetnie napisane, że aż mi przykro, że jeszcze tylko kilka rozdziałów!
Wzruszyłam się w tym rozdziale i uśmiałam :D
Gdyby nie fakt, że piszesz jeszcze "dangerous sought out" to bym się szczerze załamała :D
Pozdrawiam Cię !
Pisz więcej ! <3
Ohjoj! <3 Dziękuje Ci ślicznie. :3
UsuńMi samej się serce ściska, że będę kończyć SH. Awaw. To, że powstał ten blog to zupełny przypadek, więc i tak!~
Ale no nie przesadzajmy kochana! :D Niemniej jest mi bardzo, bardzo miło. :3
Również ślę pozdrowienia i postaram się ogarnąć. Obiecuję!
Aaaaa!!! W końcu coś się między nimi zadziało poważniejszego :) Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób piszesz, masz talent! :)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że pojawiam się tu nagle i nic nie piszę, ale wprost nienawidzę komentowania blogów na telefonie, a czytałam z zapartym tchem i jestem aż tutaj, no i po prostu dostałam lenia. Przyznaję bez bicia, że nie chciało mi się komentować wcześniejszych, a dopiero teraz mam możliwość, bo odzyskałam klawiaturkę przy komputerze, miłość <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie, choć krótkie, to jest jednym z najwspanialszych, jakie miałam możliwość czytać. Tyle się naszukałam ItaSaku, a takie cudeńko leżało tuż przed moim noskiem <3 Choć preferuję czytanie na Wattpadzie, to nie mogłam odmówić czytania tego bloga. Świetnie prowadzisz postaciami, a szczególnie przypadła mi do gustu nasza biedna, pokrzywdzona przez życie Sakura, która odnalazła swego księcia z bajki niczym Kopciuszek <3 Zazwyczaj ludzie nadmiernie robią z niej ofiarę losu, co zauważyłam w wielu opkach, a tutaj nie ma ani krzty przesady w fabule.
No kocham Cię po prostu, bo inaczej powiedzieć nie mogę. <3