napis_starryhopes

Łączna liczba wyświetleń

Witaj.
Znalazłeś się na blogu z opowiadaniem fanfiction z mangi/anime Naruto. Wszystko, co tutaj tworzę jest w pełni moim pomysłem, a relacje między bohaterami mogą się nie zgadzać z oryginałem. Treść jest przeznaczona dla osób +18, dlatego nie odpowiadam, jeżeli ktoś niepełnoletni to przeczyta.
Zapraszam, S.

paring: ItaSaku
typ: świat rzeczywisty, romans, muzyka
autor: Shayen
data założenia: 05.02.2018
data zakończenia: 26.05.2018

Obserwatorzy

2/28/2018

rozdział piąty

Miło mi się zrobiło, gdy Itachi zaprosił również Ino i Kibę, by świętowali razem z nami ten sukces. Z jednej strony chciałam bawić się z nimi wszystkimi, ale to oznaczało przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu. Musiałam przemyśleć wszystko, co się wydarzyło. To było zbyt świeże i nie wiedziałam, jak mam się teraz zachować. Jego obecność wywoływała we mnie ogromne emocje, a w połączeniu z muzyką było to dla mnie śmiertelne połączenie. Śmiertelnie rozkoszne. Tak bardzo chciałabym zaznać czegokolwiek z drugą osobą. Poczuć się chcianą oraz bezpieczną, nie ważne co. On pojawił się niespodziewanie. Nigdy nie zaznałam platonicznej miłości ani podobnego zainteresowania. Owszem – imponował mi talentem, oddaniem swojej pasji i rozwiniętymi z czasem umiejętnościami. Jednak dopiero podczas naszych sesji zarówno z zespołem i osobno, byłam w stanie poznać go takim, jakim był. Był bardzo skryty, jednak gdy poznał kogoś nieco bliżej, można było dostrzec, że otwiera się powoli. Zaskoczeniem dla mnie dlatego było to, że sam wspomniał o swojej rodzinie. To było dla niego na pewno bardzo bolesne, a jednak, gdy ja byłam roztrzęsiona, nie bał się mi tego powiedzieć. Choćby dlatego, bym na chwilę zapomniała o własnych, koszmarnych wspomnieniach. Był cholernie inteligentny, przez co nie raz musiałam zastanowić się dwa razy, zanim cokolwiek powiedziałam. Mimo wszystko lubiłam z nim rozmawiać na różne tematy. Teraz jednak to wszystko zostało zachwiane przez jeden krótki występ. Nie żałowałam tego, że dałam się ponieść emocjom. Raczej tego, że przez moją egoistyczną myśl, że mógłby być mój, mogłam zniszczyć coś fundamentalnego dla dobra zespołu. I naszej relacji.
Ostatecznie doszłam do wniosku, że po prostu będę się trzymać blisko kogokolwiek, by nie zostać z nim sam na sam. Kiedyś będzie musiało to nastąpić, jednak nie chciałam pozwolić, by było to już teraz.
Siedzieliśmy więc w salonie Itachiego, który wzbogacił się o wiele różnych alkoholi wysoko procentowych oraz przekąsek. Oczywiście je wcześniej przygotowałyśmy z Ino, za jej namową, że na puste żołądki to niezbyt mądry pomysł pić. Mogłam się domyślić, że wyniosła już z tego niejedną lekcję. Ku mojemu zaskoczeniu jego lodówka była bardzo dobrze zaopatrzona i na szybko potrafiłyśmy zrobić wiele różnych smakołyków. W międzyczasie jego barek został doszczętnie przeniesiony na stolik pomiędzy kanapą, a fotelami. Nie byłam w stanie się powstrzymać i usiadłam na poprzednim miejscu, gdy nadarzyła się podobna okoliczność. Ino z Kibą zajęli drugi fotel, a Itachi dostawił jeszcze dwa krzesła, aby nie ściskać się z resztą na kanapie. W ostatecznym rozrachunku każdy miał swoje własne miejsce, a na samym środku stał stoliczek rozpusty.
Pomimo wcześniejszych uprzedzeń, Hidan ustawił się nad nim i polał każdemu do czarki Sake. Patrzyłam na to niepewna. Nigdy osobiście nie piłam czegoś tak mocnego. Pozostawałam na kilku piwach, gdzie one już potrafiły mi namieszać w głowie.
- To co? – Zapytał i rozejrzał się w około, chwytając za swój alkohol. Reszta podążyła w jego ślady, więc z lekkim ociąganiem i ja sięgnęłam za swój – za Sakurę i nowe Akatsuki!
Smak Sake był inny niż cokolwiek, z czym miałam dotychczas do czynienia. Czułam ryż, drożdże i wiele innych, a na końcu nie mogło zabraknąć goryczki. Wypijając całość, aż musiałam się skrzywić, bo było nieco za mocne. Usłyszałam za to śmiech Ino.
- Nieprzyzwyczajona, co?
- A daj mi spokój – odkaszlnęłam nieco i wzięłam kanapkę ze stołu, by zagryźć czymś to okropieństwo.
- No nie mów, że nie piłaś też nigdy Sake? – Mruknął Deidara i wziął ze mnie przykład.
- Będziesz miała z nami ciężkie życie – zaśmiał się Kisame, a za jego przykładem dołączyła się reszta. Usłyszałam nawet rozbawienie Itachiego. Uśmiechnęłam się słysząc to.
- Czym się zajmujesz Ino? – Deidara widocznie nie mógł się powstrzymać i zadał to pytanie z pełną buzią. Ona natomiast w między czasie zaczęła siadać bokiem na kolanach swojego chłopaka, a jej nogi zwisały za poręcz. Wcześniej brunet kazał czuć się im swobodnie i nie przejmować się niczym. Jak znałam Ino, nie trzeba było jej dwa razy powtarzać.
- Pracuję z Kibą w tym samym barze, co wcześniej Sakura – powierciła się jeszcze trochę, aż szatyn nie uchwycił ją w pasie i przytrzymał, by się uspokoiła. Posłała mu zirytowane spojrzenie.
- Nie myśleliście o niczym więcej? No wiecie, zrobić odpowiednie kursy i znaleźć coś konkretnego? – Kisame siedział dokładnie naprzeciwko mnie na kanapie, jedząc winogrona zgormadzone w ręce. Na szczęście Itachi siedział po mojej lewej w znacznej odległości. Dawało mi to pretekst, by nie siedzieć praktycznie wpatrzoną w niego.
- Będę się starać dostać na szkolenie do organizacji koncertów - spojrzałam zaskoczona na Kibę, pierwszy raz słysząc tę nowinkę. Nie chwalił się tym, ani nie wspominał, że miałby takie aspiracje.
- Organizacja koncertów? – Zapytałam podejrzliwa i sama chwyciłam za małą kiść winogron – czemu nic nie mówiłeś?
- Bo to nie jest jeszcze nic pewnego – wzruszył ramionami i ułożył swoje ręce na brzuchu Ino – Hana coś wspomniała, że ostatnio w jednej z firm szef się wkurzył i zaczął wywalać pracowników za niekompetencję. Będą organizować szkolenia, a potem nabór.
- Mówisz prawdopodobnie o Mun – Itachi oparł się wygodniej o oparcie krzesła i patrzył wprost na niego.
- Bardzo możliwe.
- Jak się poznaliście z Sakurą? – Również i Hidan zaczął podbierać jedzenie ze stołu i podpierając łokcie na kolanach, patrzył na Ino. Spięłam się lekko na to pytanie i przyłożyłam winogrono do ust. Popatrzyłam na nią niepewnie, rozgryzając je w ustach. Zastanawiałam się co im odpowie, bo ja nie zamierzałam.
- Sakurę i Ino poznałem w barze – pierwszy odpowiedział Kiba, przez co nieco przeciągnął kolej swojej dziewczyny. – Pracowały już tam wcześniej i po prostu pomagały mi przez pierwsze dni – nie mniej jak skończył, wzroki skupiły się na niej i nie mogła pozostawić tego pytania bez odpowiedzi.
- Usłyszałam, jak ktoś pięknie śpiewa na ulicy – mówiąc to popatrzyła prosto w moje oczy. Uśmiechnęła się, a ja wiedziałam, że chciała mi dać tym znak, że wszystko jest w porządku. Kiwnęłam do niej lekko głową – podeszłam do niej, jak skończyła.
- Śpiewałaś na ulicy, Słońce? – Hidan rozłożył się wygodniej na oparciu kanapy, a usta rozciągnęły się mu w uśmiechu.
- Dziwię się, że nikt Cię wtedy nie wyhaczył – napięłam wszystkie mięśnie, gdy to Itachi wypowiedział te słowa. Odwróciłam powoli głowę w jego kierunku i dostrzegłam, jak jego czarne oczy przewiercały mnie na wylot. Dreszczyk przeszedł mi po ramionach.
- Ja bym raczej się dziwiła, gdyby ktoś rzeczywiście coś takiego zrobił – wzruszyłam powoli ramionami i zaczęłam się bawić futrem, które przewiesiłam przez oparcie. – Lubiłam to robić. Tłumy nigdy mnie nie przerażały, a wręcz dodawały energii.
Następną godzinę spędziliśmy na luźnej rozmowie, na bardzo różne tematy. Deidara opowiedział parę ciekawostek jeszcze zza ich szkolnych czasów. Najbardziej spodobała mi się ta, gdy Itachi jako pierwszy mógł jeździć samochodem i zostawili Hidana, na jakimś wygwizdowie. Dali mu tylko telefon i mapę. On oczywiście nie wiedział, co go czeka i wsiadł z nimi tylko dlatego, że był poinformowany o wyjeździe gdzieś poimprezować. Tamte pola miały być tylko krótkim przystankiem. Cóż, dla niego okazał się on nieco dłuższy. Sam zainteresowany nie mógł przestać wyklinać, gdy wszyscy wokoło wybuchli gromkim śmiechem.
Oczywiście nie obyło się bez odwetu i Hidan wspomniał wspaniałą sytuację, gdy to następną ofiarą był Itachi. Zamknęli go w sali muzycznej na poddaszu szkoły, zaraz przed tym, jak miała zostać zamknięta.
- To jak się wydostałeś? – zapytał zaciekawiony Kiba.
- Przez okno – popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Za nami było już parę kolejek, przez co moje skrępowanie nieco zelżało. Byłam choć w stanie spojrzeć się na niego, nie wydziwiając różnych rzeczy w swojej głowie. A przynajmniej pojawiały się inne. Przygryzłam wargę uświadamiając sobie, że nie myślę o tym, o czym powinnam.
- Przecież to musiało być wiele pięter od ziemi! – Obruszyła się Ino i aż usiadła prosto – to było niebezpieczne.
- Hidan zapomniał dodać, że to była jednopiętrowa dobudówka z boku szkoły – spojrzał na niego przelotnie i ostatecznie ulokował swoje zainteresowanie we mnie. Zacisnęłam lekko prawą rękę w pięść – zrobili tam specjalne sale dla kół zainteresowań. Dzięki klubowi sportowemu była tam ścianka do wspinaczki, na boku. Przechodząc po parapecie dostałem się do niej.
- Farciarz – bąknął Kisame w kieliszek z alkoholem i przechylił go do góry. Chwilę później podniósł się do góry – idę zapalić. Ktoś chętny?
W efekcie zostałyśmy z Ino same w pokoju. Nieco zdziwiłam się tym, że Itachi poszedł z nimi, bo nigdy nie widziałam, aby palił. Gdy tylko zniknęli w korytarzu, a potem usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi balkonowych, blondynka zaraz znalazła się koło mnie. Usiadła na moim oparciu i spytała:
- Co to było?
- Co? – Spojrzałam na nią zdezorientowana.
- To na scenie! Nie rżnij głupa – zamrugałam parę razy, a policzki oblały mi delikatne rumieńce. Wspomnienie mojego zachowania wprawiało mnie w dziwny stan, a alkohol wręcz wzmagał te uczucia.
- Nie wiem o co ci chodzi – mruknęłam i chwyciłam niby to od niechcenia jabłko ze stołu. Wgryzłam się w nie, a słodki sok rozprysł mi się w ustach.
- Czekałam cały wieczór, aby cię o to zapytać, więc się nie wykręcaj – wyrwała mi owoc z ręki i sama ugryzła.
- Nie wiem – zanurzyłam się głębiej w fotel. Ona z fuknięciem wyrzuciła ręce do góry.
- Miej tu cierpliwość – burknęła – podoba Ci się. Itachi – odparła z chytrym uśmiechem i dalej jadła moje jabłko. Wiedziałam, że z nią nie wygram. Zbyt dobrze mnie znała i nawet, gdyby moje zachowanie nie było aż tak oczywiste, już by się domyśliła na pewno.
- Może – wyrwałam jej je i chrupnięciem znów je pomniejszyłam. Odwróciłam głowę w bok nie chcąc dopuścić do tego, by ujrzała moje zażenowanie. Ona pisnęła ucieszona i rzuciła mi się na szyję.
- No na reszcie! – Rzuciłam jej oburzone spojrzenie – no co? Nie mogłam już patrzeć, jak tułasz się sama z kąta w kąt.
- Ej! Nie robiłam tego – ona uniosła wymownie brew do góry – świnka Ino.
- Wielkoczoła – odgryzła mi się i uwolniła mnie od uścisku. Uśmiechnęłam się, czując się przez moment lekka od wszystkich trosk. Na nią zawsze mogłam polegać – z jego strony też?
- Nie wiem – momentalnie zagryzłam wargę i przymknęłam oczy. Z westchnięciem kontynuowałam – niby była taka jedna sytuacja…
- Co za sytuacja? – Zmarszczyłam brwi czując, jak napiera na mnie wzrokiem – no wyduś to z siebie cnotko – burknęłam na nią, słysząc to określenie.
- Byliśmy sami. Rozdrapali nieświadomie moje stare rany. Nic im nie mówiłam – pokręciłam głową widząc jej minę.
- Czyli dobrze czułam, by się powściągnąć. No, kontynuuj.
- Tak, dzięki za to – kiwnęła głową przyjmując. Zaraz potem jednak szturchnęła mnie ręką w ramie – już, już. – Mruknęłam i odetchnęłam głębiej – podkusiłam się chwycić go za dłoń. On natomiast przytrzymał mnie i potem zaczął gładzić mój policzek – spuściłam głowę w dół, będąc całkowicie zażenowaną opowiadając o tym. Spod przymrużonych powiek zobaczyłam, jak na jej ustach rozciąga się ogromny uśmiech. Zaśmiała się perliście.
- Ależ Ty urocza – trzepnęłam ją za uchem. Ona nie umniejszając swojego entuzjazmu, tylko zaczesała z powrotem za nie kilka zbłąkanych kosmyków.
- To nie wszystko… - powiedziałam cicho nie mogąc wykrztusić kolejnych słów.
- Pocałował Cię? – Za to ona zachwycona i bez żadnych oporów wyszeptała je konspiracyjnie.
- Nie – nieco jej zapal ostygł. Wręcz wydawała się bardziej przejęta moim niedoszłym, pierwszym pocałunkiem niż ja sama – ale pewnie by do tego doszło, gdyby Deidara nas nie zawołał – dopowiedziałam z zawahaniem i odchyliłam głowę w tył. Wróciłam myślą do tamtego momentu. Czy rzeczywiście by to zrobił? Sam przyznał, że byłam atrakcyjna, co wciąż pozostawało dla mnie abstrakcją. Zawsze przyglądał mi się, ale w ostatnich dniach wręcz nieco częściej i intensywniej. I to było jeszcze zanim przyznałam się do moich ekscesów miłosnych. A raczej ich braku. Nie pomijając tego, co działo się na scenie. To była cała wisienka na torcie, która zasiała to ziarno niepewności.
Ino nie zdążyła mi cokolwiek odpowiedzieć, gdy pozostała śmietanka towarzyska zaczęła wracać. Deidara wpadł do pomieszczenia ucieszony niczym dziecko.
- A Ty co? – Chwyciłam za kosmyk włosów i patrzyłam, jak wszyscy wchodzili z powrotem do pomieszczenia. Zamrugałam zaskoczona, gdy zamiast Kisame, naprzeciwko mnie usiadł Itachi.
- Pijemy dziecinki, pijemy! Nie na co dzień oblewa się taki sukces – parsknęłam, a razem ze mną Ino – za mało alkoholu się polało, trzeba to naprawić – podskoczył w miejscu i z wielkim zapałem zaczął napełniać każdemu czarkę.

Stałam na balkonie i opierałam się o barierkę na przedramionach, lekko przechylona do przodu. Oddychałam głęboko, sycąc się delikatnym i orzeźwiającym powietrzem. Wewnątrz było bardzo duszno i niesamowicie głośno, gdy Deidara z Hidanem wprawili się całkowicie. Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem, gdy przypomniałam sobie ich zachowanie przed wyjściem. Sama czułam, że alkohol niebezpiecznie płynie wewnątrz mnie. Uśmiechałam się sama do siebie, czując niezwykłą lekkość ducha, a przy okazji nie mogłam skupić myśli na tej jednej konkretnej. Czułam, że nie docierają do mnie żadne zmartwienia. Pierwszy raz w życiu czułam się tak bardzo swobodnie. To było niesamowite uczucie. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić nienazwaną przez nikogo melodię pod nosem.
- Uciekałaś ode mnie – wzdrygnęłam się, nie spodziewając żadnego towarzystwa. Wewnątrz mnie coś ścisnęło się ze zdenerwowania, słysząc jego głos. Odwróciłam się powoli bokiem do mojego towarzysza. Zatrzymując dłoń na poręczy, spotkałam się z jego spojrzeniem.
- Jak to uciekałam? – Zamrugałam parę razy, jednocześnie marszcząc brwi. Itachi podszedł nieco do przodu i sam oparł się tyłem o balustradę. Przyglądał mi się uważnie, gdy założył ramiona na piersi. Czułam, jak policzki zaczynają mi płonąć od intensywności, z jaką się we mnie wpatrywał. Gwałtownie odwróciłam się z powrotem przodem do widoku naprzeciwko, by tylko nie stać bezpośrednio do niego twarzą. Ostatecznie jednak nie mogłam powstrzymać się od ukradkowych spojrzeń. On jedynie stał wciąż w tym samym miejscu, w tej samej pozie i patrzył. Cały czas patrzył, a to wystarczało mi w zupełności, by całkowicie już stracić dla niego głowę. Nie udało mi się odwlec tej rozmowy. Uh, głupia. Po co wychodziłaś na ten balkon?
- Poczułem się nieco zignorowany po tym, co pokazałaś na scenie – w tym momencie nie sądziłam, że moja twarz mogłaby być bardziej czerwona. Przygryzłam w zdenerwowaniu wargę, rzucając mu spojrzenie z boku. Uniósł brew do góry. Widząc, że pozostaję wciąż cicho przeniósł swój wzrok za mnie. Odwróciłam tam głowę. Droga będąca znaczący kawałek dalej, była bardzo dobrze oświetlona. Pomimo naprawdę późnej pory, parę samochodów już zdążyło przez nią przejechać. Nie odzywałam się, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. Że dałam się ponieść? Nie przejmuj się uczuciami jakiejś tam dziewczyny? To nic nie znaczyło? Westchnęłam głęboko i zwiesiłam nieco głowę w dół. Zamiast tego, tchnięta nie wiadomo nawet czym, zaczęłam niepewnie:
- Nie jestem nikim szczególnym - przymknęłam powieki i zacisnęłam ręce na metalowej, przyjemnie zimnej barierce. Wiedziałam co chciałam mu wyznać i zastanawiałam się, czy nie popełniam właśnie błędu – kiedy wyrzucili mnie z sierocińca, nie miałam gdzie się podziać. Nie miałam niczego – pokręciłam głową ze smutnym uśmiechem. Nagle wszystkie wcześniejsze emocje odpuściły mi. Przed oczami miałam ten dzień, gdy trzymając jedynie swoją gitarę chodziłam od jednej ulicy, do drugiej szukając jakiegokolwiek punktu zaczepienia, pomocy. – Byłam pełnoletnia, więc nie mogłam tam zostać. Pomoc społeczna zrobiła tyle ile potrafiła, ale niewiele – wzruszyłam ramionami i splotłam ze sobą ręce. – Więc mieszkałam na ulicy. Byłam bezdomna, bez przyjaciół, bez niczego – zacisnęłam mocno palce ze sobą. On nie mówił nic, słuchał uważnie, jakby każde moje słowo miało być na wagę złota. Bałam się odwrócić do niego przodem, bałam się zobaczyć tego, jak zaraz odchodzi ode mnie. To irracjonalne przeświadczenie sprawiało, że czułam wzbierające łzy w oczach. Nie chciałam zostać przez niego odtrącona, ale równie dobrze na co mogłam liczyć? Głupie zauroczenie. Zaskoczona wciągnęłam ze świstem powietrze, gdy poczułam, jak przysuwa się do mnie nieco bliżej. Opierał się biodrem o barierkę, zaraz obok mnie tak, że czułam wręcz jego ciepło. Nagle wcześniejsze uczucia uderzyły we mnie z podwójną siłą, odbierając mi całkowicie oddech. Moja klatka piersiowa unosiła się z trudem. Nie wiedziałam już co miałam czuć, zmieszana całkowicie ze wspomnieniami i tym, co jego obecność ze mną wyprawiała. On czekał. Wciąż jednak nie miałam odwagi spojrzeć mu w twarz. Wzięłam drżący oddech i wpatrując się w drzewo naprzeciwko kontynuowałam – miałam tylko gitarę i muzykę. To ona pomagała mi zapomnieć. Tak naprawdę to ona podtrzymywała mnie, by wciąż starać się przetrwać z dnia na dzień – brałam krótkie wdechy, a ból przeszył moje serce – tyle razy chciałam już z sobą skończyć – pokręciłam głową, gdy poczułam, jak głos mi się łamie. Nie chciałam się rozklejać przy nim, ale to było już za dużo emocji dla mnie. Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Za nadto intensywności.
Och, tak wiele razy pragnęłam po prostu nie obudzić się. Aby ta nieszczęsna egzystencja po prostu się zakończyła i nie czuć tego cierpienia. Tej beznadziei, załamania, bólu, że byłam sama.
Nie czułam, że drżę, dopóki jego silne i ciepłe ramiona mnie nie objęły. Obrócił mnie jednym, delikatnym szarpnięciem przodem do siebie i przycisnął stanowczo do swojego ciała. Poczułam pod palcami materiał jego koszuli oraz to, jak ma ciepłą pierś pod spodem. Był tak rozkosznie przyjemny. Przyłożyłam policzek do niego i pozwoliłam się otulić. Przyjemny gorąc zaczął rozlewać się wewnątrz mnie.  Czułam, jak łzy z moich policzków wsiąkają w jego materiał, ale nowe już się nie pojawiły. Myślami nie byłam już przy tych przykrych wspomnieniach. Teraz liczyło się to, co teraz. Kiedy zaczęłam obejmować go nieśmiało w pasie, on przysunął się jeszcze bliżej. Oparł podbródek o czubek mojej głowy, a dłonią zaczął gładzić moje włosy w uspokajającym geście.
Czułam, że w końcu jestem bezpieczna.
Trwaliśmy tak w ciszy, obejmując się i czerpiąc to błogie uczucie ciepła oraz akceptacji od drugiej osoby. Drżenie ustępowało, zamiast tego wewnątrz mnie narastało ogromne napięcie. Inne napięcie. Zaciskając palce na jego koszuli, czułam twarde ciało pod nimi, a wspaniały zapach odurzał mnie całkowicie. Przyjemne ciarki rozchodziły się po mojej skórze. Musiał odebrać to na opak, bo ręka, którą oplatał mnie w pasie, przygarnęła mnie mocniej do niego.
- Nie miałam nic. Byłam nikim – wyszeptałam z zamkniętymi oczami. Wzięłam głęboki oddech – jestem tu teraz, tylko dzięki Ino. Żyję, dzięki Ino – pokręciłam głową, a nowa porcja łez ponownie wezbrała we mnie. Przeniosłam ręce na jego klatkę piersiową i pomimo, że tak bardzo nie chciałam, to odepchnęłam się od niego. Musiałam.
On jednak mi na to nie pozwolił. Chwycił mnie pewnie w pasie i oparł moje plecy o barierkę. Rozszerzyłam powieki w szoku. Byłam uwięziona między nią, a nim. Jego twarz była twarda, ale spojrzenie łagodne. Wpatrywał się we mnie z tak niezachwianą pewnością. Ponownie pokręciłam głową i ponownie starałam się wyrwać z jego uścisku.
- Sakura – drgnęłam na dźwięk mojego imienia z jego ust. Przestałam i wpatrzyłam się w jego obojczyki. Czułam, jak serce wali mi niemiłosiernie w klatce piersiowej, a dziwny uścisk w brzuchu nie ustępuje. Wręcz z każdym oddechem potęgował się co raz bardziej – To nie ważne. Przeszłość jest nieważna – przyłożył rękę do mojego policzka. Przyjemne muśnięcie popieściło je. Przymknęłam powieki, chcąc napawać się tym jak najdłużej – popatrz na mnie. – Zawahałam się. Potem czerń jego oczu przeszywała mnie całkowicie. Jego palce pieściły moją skórę, a ręka na biodrze trzymała mnie pewnie. Każdy oddech brałam z wyraźnym trudem. Czułam, jak dłonie zaczynają mi drżeć z nadmiaru emocji. Nie mogłam powstrzymać wypływającego ponownie, na moje lico rumieńca.
- To wszystko się już nie liczy. Ważne jest to, gdzie jesteś teraz. Kim jesteś.
- A kim jestem? – Wyszeptałam patrząc w jego oczy. On jednak nie odpowiedział. Wstrzymałam oddech, gdy nagle pochylił się nade mną. Jego oddech owiał mi usta, a niespodziewana ekscytacja i oczekiwanie całkowicie mną zawładnęły. Stado motyli zaczęło gwałtownie wirować wewnątrz mnie. Czekałam i tym razem nikt nam nie przeszkodził.
Jego usta były przyjemnie ciepłe i mokre. Na początek jedynie delikatnie muskał moje wargi, dając mi możliwość odwrotu. Jednak ja zacisnęłam ręce na krańcach jego koszuli i stając lekko na palcach, mocniej przylgnęłam do niego. Niepewnie poruszyłam ustami. Czułam, jak przyciska mnie mocniej do barierki, a pocałunek przybrał nieco na intensywności. Westchnęłam rozkosznie, czując jak bardzo to było przyjemne. Przejechałam dłonią po jego piersi i zawiesiłam ją na jego karku. Czułam, jak przygryza lekko moją dolną wargę.
Nie czekał ani chwili dłużej. Nagle zaczął całować mnie namiętnie i czule, a ja nie wiedziałam, jak się nazywam. Otaczał mnie ramionami, jakby chciał ochronić mnie przed całym światem. Przejechał językiem po moich ustach, a ja zadrżałam. Rozchyliłam je nieco, a on nie potrzebował więcej zaproszeń. Drażnił moje podniebienie, mój język. Nigdy nie doświadczyłam czegoś tak rozkosznego, czegoś tak miłego. Nieco nieporadnie, ale starałam się również angażować. Nie chciałam być bierna. Chciałam mu dać coś od siebie równie mocno. Westchnęłam w jego usta, gdy poczułam, jak jego ciepłe palce zaczęły gładzić moje odsłonięte plecy.
- Jesteś kimś wyjątkowym – wstrzymałam oddech słysząc jego wyznanie, które wyszeptał przy moich wargach.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Skrzywiłam się czując ostry ból w głowie i zasłoniłam ręką oczy. Wtedy dotarł do mnie lekki ciężar na ramieniu i z zaskoczeniem odkryłam, że czyjaś duża dłoń trzyma mnie za bark. Zamrugałam parę razy, a potem z ogromnym rumieńcem przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Leżałam wsparta na klatce piersiowej Itachiego, a on obejmował mnie opiekuńczo i przyciskał do siebie. Nic poza ogromnie namiętnymi pocałunkami się nie wydarzyło. Jednak nie mogłam nie zauważyć, że on nie miał na sobie koszuli, a moja sukienka niebezpiecznie wysoko podwinęła się do góry. Serce mocno biło mi w piersi, a ja bałam się poruszyć choćby o milimetr, nie chcąc go zbudzić. Bałam się tego. Bałam się, co będzie, gdy w końcu obydwoje będziemy przytomni i trzeźwi.
Przymknęłam powieki i wypuściłam lekko powietrze z ust. Zaczęłam napawać się chwilą, która w każdym momencie może zostać mi odebrana. Poczułam przyjemne ciepło na skórze, gdy nieświadomie przesunął dłonią po moim ramieniu. Zadrżałam.
Wczoraj jeszcze chwilę trwaliśmy na balkonie, aż nie zaprowadził mnie do swojej sypialni i nie zaczął na powrót całować. Nie rozbierał mnie i tak naprawdę nie robił nic, na co bym się nie zgodziła. Za to pokazywał mi tę nieznaną dotąd stronę przyjemności, jaką może dać tylko druga osoba. Pamiętam, jak usiadł na łóżku, a potem przyciągnął mnie do siebie. Siadając na nim okrakiem wplotłam wtedy ręce w jego włosy i ściągnęłam z nich gumkę. Nie zapomnę tego, jak przyjemne były w dotyku, jak delikatne i mocne. Z wielką przyjemnością rozczesywałam je palcami. Oderwał się ode mnie i zaczęliśmy się wpatrywać w siebie nawzajem z niesamowitym żarem. Z fascynacją śledziłam każdy detal jego twarzy z tak bliska. Przyuważyłam małą, bladą bliznę nad jego lewą brwią. Nie zdążyłam o nią zapytać, gdy zaczął sunąć nosem po mojej odsłoniętej szyi, a ja całkowicie się zapomniałam.
Pogładziłam delikatnie skórę pod moimi placami. Była taka gładka i idealna do błądzenia po niej dłońmi. Nie pamiętam, jak jego koszula zniknęła, ale teraz w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Pocałunki które mi skradał były wspaniałe. Obezwładniające było uczucie, że w końcu dostało się coś tak wyjątkowego od osoby, na której Ci zależy.
Otworzyłam delikatnie powieki chcąc spojrzeć na jego twarz. Drgnęłam zaskoczona widząc czerń jego oczu. Rozkoszny uścisk zapętlił się wewnątrz mnie. Obserwował mnie z delikatnym uśmiechem, błądzącym w kącikach ust. Popieścił mnie ręką po skórze, a ja czułam, jak na moje policzki wkrada się czerwień.
- Dzień dobry – wyszeptałam niepewna i uciekłam spojrzeniem w bok. Oblizałam usta czując jak bardzo są spierzchnięte. 
- Dzień dobry – dotarł do mnie jego rozkosznie zachrypnięty głos. Potem poczułam, jak chwyta mnie za podbródek i odwraca w swoim kierunku. Nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, gdy ponownie poczułam jego usta na swoich. To było ledwo muśnięcie, ale wystarczyło bym westchnęła z przyjemności. Pogładziłam delikatnie jego policzek. Zacisnął dłoń na moim biodrze, a potem przesunął ją na tył moich pleców. Ta chwila jednak nie mogła trwać wiecznie.
- Itachi! Rusz dupę królewno, musimy znaleźć… - drzwi od pokoju gwałtownie otworzyły się, jednak następne słowa zawisły niewypowiedziane. Zignorowałam przeraźliwy ból głowy i zerwałam się jednym ruchem do siadu. Obciągnęłam sukienkę w dół, gdy ta chwilę wcześniej uniosła się jeszcze wyżej. Widząc stojącego w drzwiach Deidarę z głupawym uśmieszkiem, jęknęłam udręczona i tak bardzo zażenowana, jak jeszcze nigdy. Spuściłam nieco głowę w dół, starając się zasłonić włosami.
- Oho, chłopaki! – Deidara zaczął wrzeszczeć na całe mieszkanie. Poczułam, jak Itachi również się podnosi. Jego ręka niespodziewanie musnęła moje plecy w uspokajającym geście. Spięłam się przez to nieco bardziej, mając świadomość, że nie jesteśmy sami. Włosy opadły mi na oczy, przez co nie widziałam dobrze jego twarzy. Niemniej zacisnął dłonie w pięści i opuścił nogi na podłogę – znalazłem Sakurę! – Blondyn odwrócił się z powrotem do nas i zaczął kręcić palcem przed sobą, jakby karcił małe dzieci. – Dobrze wiedziałem, że coś się szykuje – triumfował z zadowoloną miną, gdy za jego plecami dostrzegłam parę innych osób. Itachi nie czekał ani chwili dłużej. Podniósł się i ignorując dwuznaczne miny Deidary, wyrzucił go za drzwi.
- Mógłbyś nauczyć się pukać. Bardzo przydatna umiejętność – zganił go, a na jego twarzy nie było widać ani cienia wstydu, który tak bardzo czułam.
Gdy zatrzaskiwał za nim drzwi, zdążyłam tylko dostrzec nad jego ramieniem chytre uśmiechy Hidana i Kisame, opierających się o dwie różne framugi. Zasłoniłam rękoma twarz nie wierząc co się właśnie stało. Myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Usłyszałam szmer, a potem jak materac ugina się obok mnie, gdy brunet przysiadł niedaleko. Ku mojemu zaskoczeniu zaśmiał się i odsunął na bok moje dłonie. Zaczesał mi włosy za ucho i mocno pocałował. Pomimo sytuacji, nie mogłam oprzeć się pokusie skosztowania ponownie jego ust. Nie przerwałam pierwsza, stwierdzając z zaskoczeniem, że zaczyna mi się to co raz bardziej podobać.
- Nie wstydź się. To normalne, że dwoje ludzi się całuje czy śpi w jednym pokoju – zamrugałam będąc nieco wytrąconą. Zarumieniłam się mocniej odbierając to, co powiedział. Wzięłam drżący oddech i spojrzałam niepewna na niego.
- Łatwo Ci powiedzieć – wymamrotałam i miałam znów okazję słuchać jego wspaniałego śmiechu. Wydawał się taki beztroski i pewny siebie. Ręka, którą trzymał na moim karku sprawiała, że nie byłam w stanie myśleć. Dodatkowo czułam się nieco skrępowana, gdy siedział przede mną nagi od pasa w górę. Ostatecznie nie mogłam się powstrzymać i z zainteresowaniem lustrowałam jego tors. Przyjemny zarys mięśni odzwierciedlał to, co czułam parę minut wcześniej. Zagryzłam wargę. Wiedziałam, że nie mogłam przeciągać tego momentu w nieskończoność.
- Co teraz? – Uniosłam podbródek w górę. Czując nagłą determinację spojrzałam prosto w jego oczy. Niemal uciekłam widząc jego zdecydowany wzrok. Nie zadawał żadnych pytań, wiedząc dobrze o co mi chodzi. Pogładził skórę mojego karku, a gęsia skórka pojawiła się na moich ramionach.
- Nie oddam cię nikomu – przymknęłam powieki, słysząc te wspaniałe słowa. Zacięłam się, czując tak ogromną radość i rozkoszne motyle w brzuchu. Nie spodziewałam się tego – chcę cię poznać bliżej. Chcę byś ty poznała mnie – otworzyłam oczy, gdy poczułam, jak pochyla się nade mną. Patrzył prosto w moje oczy – chciałbym spróbować z tobą czegoś więcej.
- A co z zespołem? – Miałam ochotę spoliczkować samą siebie za te słowa, gdy tamten odsunął się ode mnie. Dlaczego teraz zaczęłam szukać w tym problemów? Pustka, którą pozostawił była drażniąca. Jednak wątpliwości były silniejsze. Wiedziałam, że między nami jest coś więcej, niż rozkwitające, głębsze relacje. Dopiero co staliśmy się członkami tego samego zespołu. Nie chciałam, by przeze mnie rozpadło się coś tak szczególnego. Że też Ci się nagle zebrało.
- A co ma być? – Ręka, którą gładził mój kark, zaczęła bawić się krótszym kosmykiem włosów przy moim lewym policzku.
- Jeśli coś pójdzie nie tak… - nie dokończyłam bojąc się, że nadinterpretuje jego słowa. Głupia kobieca logika.
- To wtedy nic się nie stanie. Jesteśmy przecież dorośli – czułam się odurzona chwilą oraz tym, jakie on we mnie emocje wywoływał. Nie chciałam się hamować. Cholera, nie chciałam myśleć o niczym. Chciałam po prostu być z nim.
Chrzanić to wszystko, nad czym się zastanawiasz?
Z wielkim podenerwowaniem, ale i wyczekiwaniem, tym razem to ja wychyliłam się do przodu. Przymykając powieki musnęłam jego usta, a on przygarnął mnie mocniej do siebie. Chwilę później obydwoje opadliśmy na pościel, przedłużając tę chwilę tak długo, jak tylko mogliśmy.


Shayen: Wiecie co jest straszne? TO JUŻ ROZDZIAŁ PIĄTY. A JA NIE MAM KONTYNUACJI. Znaczy mam… Epilog i fragment rozdziału siódmego (ew. szóstego). XD Mówiłam, że mam całość. Dlaczego? Bo spodziewałam się, że dopiszę całą resztę w ciągu tych PIĘCIU TYGODNI. A ja się opierdzielam. Zarówno z tym, jak i Sought. Mam mały kryzys. Uh. Zupełnie nie czuję tej magii co wcześniej. W ogóle jakaś bez energii jestem całymi dniami. A jak mam wolną chwilę, to wolę paść na łóżko i spać. Albo się odmóżdżyć bajkami. ;-; Helpniecie mnie? ;-;

A w ogóle co do rozdziału: i jak tam? Nie za szybko? XD W sumie może być? XD Nagle zrobiło się gorąco między nimi. Huehuehe.
Szóstka będzie terminowo! Postaram się! No halo, blog musi ujrzeć zakończenie. :D Z takich spraw organizacyjnych mogę powiedzieć, że epilog pojawi się tego samego dnia, co ostatni rozdział. Więc bądźcie uważni! Ewentualnie dzień później, by nie było niespodzianki, że ktoś przegapił jeden rozdział, widząc epilog, który jest naprawdę króciutki, a potem takie „wtf, o co kaman?”.


Ależ się rozpisałam! Jak nigdy. Dobra, już. Siedzę cicho. XD

19 komentarzy:

  1. Dostałam depresji teraz chyba... PIĄTECZKA TO JUŻ PIĄTECZKA
    KIEDY TO ZLECIAŁO JA NIE MOGĘ.
    Dziabne Ci coś sensownego mejbi jutro XDDD
    I wiesz czyja to wina? TO PRZEZ STUDIA! OT CO!
    #smuteczekAlePiszTeRozdziały :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Ja sama NIE MOGĘ UWIERZYĆ! A idź pan.. ;-;
      Spoczko foczko! Nie spieszy się.
      spieszy, spieszy... XD
      A studia to tak...~ Zwłaszcza moje PWr. Czasem to jest jakiś żart, co się tutaj dzieje. ;-;
      Postaram się przemóc! <3

      Usuń
    2. Damn, nie to konto. XDDD

      Usuń
    3. HAHAHAHAHAHAAH! NO KURDE! Najpier zerknęłam na komentarze i tak myślę, ej w sumie to co ja mam tu nowego napisać, jak już wszystko zostało powiedziane XD
      JA TYLKO CZEKAŁAM NA TĘ SCENĘ, JA TYLKO NA NIĄ CZEKAŁAM! Tylko że mi trochę pamięć szwankowała i tak to będzie już, czy później XDDDD
      Miło jest tak usiąść i na spokojnie przeczytać. Miałam wczoraj to zrobić na wykładzie, a wyszło na to, że musiałam przepisać ileś stron notatek takie kurna...

      Jakoś zauważyłam, dla mnie śmieszną, zależność. Otóż z Twoim ItaSaku mam coś takiego, że w mojej głowie podświadomie pokazuje się Sasuke xD Ale no wiesz, czuję, że to Itaś itd. Po prostu chcę zaznaczyć, ze Twoje IS jest dla mnie bardzo łatwo przyswajalne XD
      LOLS zamąciłam?

      Także jaram się tymi scenkami i balkonikiem i pokoikiem. No uwielbiam takie mrmrmraśne sceneczki. Aż im zazdroszczę tego ciepełka od siebie nawzajem XD

      BUZIA :*

      Usuń
    4. Spoczko! Nie zmąciłaś. Zakumałam, kum, kum. I bardzo się cieszę, że tak jest. :D

      Skąd ja znam te wykłady.. mam zawsze to samo. A jak nie zaplanujesz sobie nic, to jak na złość zostaje Ci patrzenie w ścianę, nawet, jak starasz się słuchać. No coś tu nie tak. XD

      Ja też się jaram razem z wami. <3 I cieszę się, że się jaracie, jak ja się jaram, że wy się jaracie. <3 XD

      Dzięki wielkie za komentarz kochana!
      Całusy dla Ciebie. :*

      Usuń
  2. KIEDY TO SIE ZADZIAŁO XDDD
    W sumie zaczął się nowy semestr,znowu notatki na głowie i jeszcze problemy rodzinne i ugh...ale trzeba widzieć też plusy mojej nieobecności, bo miałam dzisiaj do przeczytania nie jeden a DWA rozdziały.
    Jestem ZAKOCHANA. W tym Itasiu. W tej Sakurze. W tej historii. Nigdy nie sądziłam,że spodoba mi się opowiadanie o tej tematyce XD Oczywiście moja chora wyobraźnia w momencie stania Sakury przy barierce i tej romantico sceny z Itasiem, podsuwała mi jakieś dziwne pomysły, mówiące,że Saki zaraz zwróci XDDDDD Wiesz no,laska pije Sake pierwszy raz, wypiła sporo, wyszłą na balkon itd XD
    W sumie od miesiąca czwartki są dla mnie smutne i ciężkie,takie będą jeszcze przez najbliższe pół roku. Dlatego cieszę się,że akurat dzisiaj do Ciebie weszłam. Twoje opowiadania sprawiają,że uśmiecham się od ucha do ucha i czuję takie milukie ciepło w sercu. Dziękuję Ci za te wspaniałe uczucie :3.
    I w sumie cieszę się,że to już powoli koniec,bo nie mogę się doczekać aż przeczytam epilog. Zastanawiam się,jak to rozegrasz dlatego czekam z niecierpliwością :3 NO I CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ NA SOUGHT. Tak tylko się upominam.
    Pozdrawiam i buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, dasz radę mała! Razem damy. Nowy semestr nam nie straszny!~ Cieszę się, że mogłam sprawić, że się uśmiechnęłaś dzięki tej historii i to ja dziękuję, ze jesteś. Gdyby nie Wy, tak naprawdę te historie by nie powstawały. <3

      Nie zrobiłam jej tego, bo w sumie ja tak miałam. Pierwszy raz jak piłam, a wypiłam SPORO (XD), to nie działo się ze mną nic dziwnego. A przynajmniej nie miałam kolorowo, a tylko lekki helikopterek przed snem. XD I dalej tak w sumie mam, że wszystko jest okej. XD Więc nawet nie przyszło mi to na myśl. Em. ^^"

      Będzie tylko jeszcze ciut, ciut scen. Tak na dosłodzenie i na gorzkość. Heheh.
      Sought dopilnuje! To już miesiąc jak nie ma rozdziału tam. Matko, muszę naprawdę coś z tym zrobić. Ajaj. Upominaj się, upominaj kochana! To dobrze.
      Pozdrawiam również i ogromne całusy dla Ciebie! :*

      Usuń
  3. Już wczoraj późnym wieczorem zauważyłam, że jest piątka(tak jak też byłam zdziwiona, że już!), ale stwierdziłam, że za porządne czytanie wezmę się dziś na spokojnie, więc..
    Bomba! Dla mnie jak najbardziej nie za szybko, bo sama raczej piszę kilku partowe historie. Rozdział jak najbardziej mi się podobał, a nawet nie jeden uśmiech wkardł mi się na usta, gdy czytałam jak to Saki było nieporęcznie patrzeć na Itachiego.. Uwielbiam takie sceny.
    No i oczywiście życzę dużo weny, choć końcowe Twoje rozeterki również nie rozbawiły, bo sama dopiero co zaczęłam publikować historię - kilku partową i również po tej piątce mam kompletny ZANIK, a jeszcze chwilę wcześniej nie nadążałam z pisaniem przez multum pomysłów. Tak, szóstki sa pechowe, zdecydowanie. Mimo to liczę skrycie, że pojawi się ona jak najszybciej i czekam niecierpliwie!
    Pozdrawiam❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zdecydowanie szóstki to zmory. Ojojoj.
      I och! Nie miałam okazji zajrzeć do Ciebie ale własnie naprawiłam swój błąd. I widząc SS rodem z Szybkich i wściekłych(!) już wiem, że muszę tam być. Uwielbiam SiW i właśnie dzięki temu powstało Sought! Choć u mnie daleko do tych treści. Na razie. :D

      Bardzo mi miło, że wszystko się podoba!~ I ja również uwielbiam takie <3. Choć jestem równie zwolenniczką konkretnych kobitek. Ale to zdecydowanie nie tutaj.

      Dziękuję Ci ślicznie, za komentarz i obiecuję, że następny rozdział ujrzy światło dziennie niebawem!
      Pozdrawiam również. <3

      Usuń
  4. dusze się, powietrza.
    nie umiem nic powiedzieć w tej chwili. każdy rozdział doprowadza mnie do szaleństwa. i za to kocham itasaku ❤️
    postaram się o dłuższy komentarz pod epilogiem, wtedy może już pozbieram myśli na chłodno.
    buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, tak. Ta magia ItaSaku. Też to kocham. ♥
      Dobrze! Dziękuję i tak za znak, że jesteś.
      Całusy! :*

      Usuń
  5. O. MÓJ. BOŻE! POWIETRZA!
    Czekałam na tę scenę na balkonie i się doczekałam. :D I dobrze, że Itachi przejął inicjatywę, bo Sakura to by go ciągle unikała. xd
    Aww... jak Itachi ja przytulił to zaczęłam piszczeć.
    A potem wrzeszczeć. Bo jak ją w końcu pocałował, to mój laptop postanowił się rozładować. Jestem zdziwiona, że nikt mi do pokoju nie wtargnął, bo serio głośno krzyczałam. Miałam zamiar rzucić laptopem, ale się jednak opanowałam. ^^
    I ta scena w pokoju była genialna. :D Sakura zaginęła, więc chłopcy poszli jej szukać, a nasza zguba znalazła się u Itachiego.
    I chyba wszyscy zauważyli, co Sakura wyczyniała na scenie. Wszyscy wiedzieli, że coś jest między Itachim i Sakurą. ^^
    Sakura... to pytanie mnie powaliło na łopatki. Obok niej jest Itachi, a ona się przyjmuje takimi rzeczami.
    Pozdrawiam ciepło i zapraszam jutro na prolog u mnie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Ona to by tchórzyła potem cały czas. XD

      Cieszę się, że tak wiele emocji wywołał ten rozdział! :D Co prawda ciesze się, że nie było wielkiego alarmu na cały dom przez krzyk. XD To jest najgorsze, gdy nagle rzeczy martwe robią psikusy. Najgorzej!

      No nie? Kiedy nadchodzi ten moment kiedy szukasz już czegokolwiek. XD

      Wchodzę i ide czytać! Uważaj! :D

      Usuń
  6. Wiem, że masz pewnie lenia, ale właśnie skończyłam czytać i nie mogę doczekać się następnego rozdziału, a ciebie nie ma już miesiąc -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie Cię zaskoczy to, że dzisiaj własnie przysiadłam do rozdziału. ;)

      Usuń
  7. Woooow!
    Przeczytałam całość jednych tchem, zachwyciłam się!
    To jest tak świetnie napisane, że aż mi przykro, że jeszcze tylko kilka rozdziałów!
    Wzruszyłam się w tym rozdziale i uśmiałam :D
    Gdyby nie fakt, że piszesz jeszcze "dangerous sought out" to bym się szczerze załamała :D

    Pozdrawiam Cię !
    Pisz więcej ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohjoj! <3 Dziękuje Ci ślicznie. :3
      Mi samej się serce ściska, że będę kończyć SH. Awaw. To, że powstał ten blog to zupełny przypadek, więc i tak!~
      Ale no nie przesadzajmy kochana! :D Niemniej jest mi bardzo, bardzo miło. :3

      Również ślę pozdrowienia i postaram się ogarnąć. Obiecuję!

      Usuń
  8. Aaaaa!!! W końcu coś się między nimi zadziało poważniejszego :) Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób piszesz, masz talent! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wiem, że pojawiam się tu nagle i nic nie piszę, ale wprost nienawidzę komentowania blogów na telefonie, a czytałam z zapartym tchem i jestem aż tutaj, no i po prostu dostałam lenia. Przyznaję bez bicia, że nie chciało mi się komentować wcześniejszych, a dopiero teraz mam możliwość, bo odzyskałam klawiaturkę przy komputerze, miłość <3

    To opowiadanie, choć krótkie, to jest jednym z najwspanialszych, jakie miałam możliwość czytać. Tyle się naszukałam ItaSaku, a takie cudeńko leżało tuż przed moim noskiem <3 Choć preferuję czytanie na Wattpadzie, to nie mogłam odmówić czytania tego bloga. Świetnie prowadzisz postaciami, a szczególnie przypadła mi do gustu nasza biedna, pokrzywdzona przez życie Sakura, która odnalazła swego księcia z bajki niczym Kopciuszek <3 Zazwyczaj ludzie nadmiernie robią z niej ofiarę losu, co zauważyłam w wielu opkach, a tutaj nie ma ani krzty przesady w fabule.
    No kocham Cię po prostu, bo inaczej powiedzieć nie mogę. <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Shayen